fbpx
Magia Piwnicy na Wójtowskiej

Magia Piwnicy na Wójtowskiej

Powstała książka ukazująca atmosferę tego niezwykłego miejsca i sylwetkę jego założyciela.
opublikowano 23 września 2019
Bywalcy i wykonawcy zgodnie wspominają, że było to miejsce magiczne. Ryszard Ostromęcki był duszą Piwnicy – o książce „Niepowtarzalni. Piwnica na Wójtowskiej” Patrycji Korczago.

 

Dwa lata temu Bellona wydała książkę Patrycji Korczago „Niepowtarzalni. Piwnica na Wójtowskiej”. Wędrówka Patrycji Korczago w poszukiwaniu wuja, czyli Ryszarda Ostromęckiego, założyciela Piwnicy na Wójtowskiej w Warszawie, ludzi Piwnicy i czasów, w których działała Piwnica rozpoczął się od jej spotkania z Magdą Umer, która zgodziła się porozmawiać o tym miejscu. Później dołączyli inni artyści, którzy występowali w Piwnicy. Oprócz wywiadów, Patrycja Korczago zamieściła w książce wiele zdjęć z imprez piwnicznych. Są tam faksymile wpisów do Księgi Pamiątkowej, plakatów, programów, fragmenty recenzji ze spektakli i koncertów piwnicznych, a także artykułów o Piwnicy na Wójtowskiej. Powstała książka ukazująca atmosferę tego niezwykłego miejsca i sylwetkę jego założyciela.

Ryszard Ostromęcki rozpoczął na własny koszt remont i adaptację piwnicy przy ul. Zakroczymskiej, która zaczęła działać od 1980 r. jako Piwnica na Wójtowskiej. Oddał na ten cel swoje jedyne mieszkanie. Przez trzydzieści lat działania Piwnicy nigdy nie wywiesił tabliczki, że tu działa Piwnica na Wójtowskiej. Tylko w oknie mała karteczka o tym informowała. Zero PR, publiczność nie była organizowana, jedynie plakaty i sztrajfy z papieru pakunkowego były rozwieszane na mieście. A mimo to na wiele imprez w Piwnicy Wójtowskiej trudno się było dostać. Publiczność siedziała gdzie się dało, nawet na piwnicznych schodkach. Bywało, że stano w drzwiach salki koncertowej. Wnętrze cechowała prostota stroju, salka mieściła kilkudziesięciu widzów. Szczupłość środków finansowych powodowała, że imprezy odbywały się tylko kilka razy w miesiącu, a w niektórych okresach Piwnica nie mogła sobie pozwolić na finansowanie nowych spektakli. Artyści rozumieli trudności finansowe Piwnicy. „Myśmy tak jako artyści oczywiście dostawali jakieś honoraria, ale naprawdę małe, jednak nie było nigdy dyskusji: >>- Dobrze, ale za ile?<<, tylko myśmy pytali: >>- Kiedy?<<, i koniec. I przychodziliśmy bardzo często na koncert, nie wiedząc, czy w ogóle jest jakieś honorarium” – Wspomina Karol Radziwonowicz.

Bywalcy i wykonawcy zgodnie wspominają, że było to miejsce magiczne. Ryszard Ostromęcki był duszą Piwnicy. „To było klimatyczne miejsce (…) W naszej siermiężnej, szarej rzeczywistości uczestnictwo w takim życiu kulturalnym, to była forma jakiejś nobilitacji dla ludzi i chętnie się garnęli do tego typu przedsięwzięć (…) Cudowne było też, że po koncercie można było zostać i wspólnie zintegrować się przy kominku, przy żywym ogniu” – wspomina Halina Kowalewicz. „Piwnica miała charakter konspiry” – dodaje Olgierd Łukaszewicz. „- Pamiętam, że działy się tutaj rzeczy piękne. Była wspaniała publiczność i jakieś bardzo dobre prądy… Uświadomiłam sobie, że okres wspaniałości tego miejsca przypada chyba na lata osiemdziesiąte. To były straszne czasy. Tuż po stanie wojennym uciekało się, jakby banalnie to nie brzmiało, w poezję, w najszerszym tego słowa znaczeniu. Tutaj był inny świat” – przyznaje w rozmowie Magda Umer. A Krzesimir Dębski dodaje: – Było bardzo sympatycznie, ludzie z branży, artyści i taka bohema warszawska”. ” – Piwnica należała do takich miejsc, których jest trochę w świecie. Które są maluteńkie, ale za to opiniotwórcze. Są małe, więc z definicji elitarne (…) W jakimś sensie to była kontynuacja przedwojennych kawiarenek literackich” – wspomina swoje „piwniczne” czasy Stanisław Sojka.

Ryszard Ostromęcki dbał o to, żeby się ludzie ze sobą poznawali, było to coś w rodzaju przedwojennego salonu. Po spektaklach czy koncertach część osób zostawała, żeby porozmawiać, pobyć ze sobą. Bywało wino, ktoś podchodził do fortepianu, improwizował.

W Piwnicy na Wójtowskiej można było oglądać spektakle poetyckie, słowno-muzyczne, koncerty a także małe formy teatralne. Krzesimir Dębski wspomina: ” Miał świetną intuicję i smak artystyczny, dzięki któremu wybierał najciekawsze propozycje z tego, co istniało na dość ubogim rynku muzycznym”. Był pasjonatem.

Maja Komorowska, Zofia Mrozowska, Bożena Dykiel, Krystyna Tkacz, Daniel Olbrychski, Tadeusz Łomnicki, Gustaw Holoubek, Olgierd Łukaszewicz, Krzysztof Kolberger, Jan Englert, Dorota Stalińska, Irena Jun, Beata Tyszkiewicz, Anna Dymna – to tylko kilkanaście nazwisk ogromniej ilości aktorów przewijających się przez Piwnicę na Wójtowskiej.

Było tu także miejsce na koncerty muzyki poważnej. Występowali tu laureaci Konkursu Chopinowskiego, prof. Barbara Hesse-Bukowska, Janusz Olejniczak, Halina Czerny-Stefańska, Karol Radziwonowicz, solistki Jadwiga Teresa Stępień, Anna Radziejewska, Olga Szwajgier, Krystyna Szostek-Radkowa, Zdzisława Donat, Urszula Krygiel. Z koncertami występowali: Magda Umer, Hanna Banaszak, Elżbieta Wojnowska, Kalina Jędrusik, Ewa Bem, Krystyna Prońko, Elżbieta Adamiak, Edyta Geppert, Wojciech Młynarski, Stanisław Sojka, Włodzimierz Nahorny, Janusz Strobel, Henryk Alber, Włodzimierz Pawlik, Krzesimir Dębski, Wojciech Karolak, Tomasz Szukalski, Sławomir Kulpowicz. Nagrywano tu swojej płyty (Stanisław Sojka, Włodzimierz Pawlik, zespół String Connection). Jacek Cygan czytał premierowo swoje poezje. W Piwnicy na Wójtowskiej, wielu artystów testowało swojej nowe utwory. Właśnie tutaj boom na Chopina na jazzowo zapoczątkował Andrzej Jagodziński. Waldemar Malicki, znany polski pianista i satyryk tu zaproponował po raz pierwszy zalążki swojej słynnej Filharmonii Dowcipu – połączenia muzyki poważnej i rozrywkowej oraz skeczy. Ryszard Ostromęcki namawiał aktorów do debiutu piosenkarskiego. W ten sposób zadebiutowała w Piwnicy Pola Raksa. Zachęcał jazzmanów do improwizowania w piwnicy z muzyką klasyczną, a wykonawców muzyki poważnej do improwizacji.

” Pan Ryszard był takim arystokratą duchowym. Miał w sobie coś bardzo szlachetnego, eleganckiego, a jednocześnie się nie wywyższał. Po prostu miał klasę” – wspomina Magda Czapińska. Jego wielką pasją było wynajdywanie, konserwacja i remontowanie starych fortepianów.

Piętrzące się trudności finansowe spowodowały, że Ryszard Ostromęcki w 2001 r. z powodu braku środków finansowych musiał zawiesić działalność kulturalną Piwnicy. Między 2001 a 2010 r. podejmował starania o kontynuowanie otwartej działalności placówki, trzeba bowiem pamiętać, że Piwnica na Wójtowskiej była po prostu jego pracownią. W końcu skapitulował. W 2010 r., po trzydziestu latach od jej otwarcia, przekazał Piwnicę Staromiejskiemu Domowi Kultury w Warszawie, z zastrzeżeniem, że w lokalu będzie kontynuowana działalność teatralno-muzyczna. Po przeprowadzonym remoncie odbywają się tu koncerty piosenki literackiej, spektakle dla dzieci, przedstawienia teatru amatorskiego, warsztaty teatralne dla młodzieży. Ale duch Piwnicy ulotnił się już tego miejsca. Pozostał już tylko we wspomnieniach i na starych fotografiach.


 

Patrycja Korczago „Niepowtarzalni. Piwnica na Wójtowskiej”,
Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2017

Powiązane

Zobacz również

Ten serwis korzysta z cookies Polityka prywatności